środa, 1 maja 2013

Rozdział 3

  Notka ze specjalną dedykacją dla Pauliny Jasiak ^^
___

Rozdział 3
    Chłopak odsunął fioletowe zasłony i wpuścił do salonu ciepłe promienie słońca. Rudowłosa nastolatka zamruczała z niezadowoleniem i przecierając oczy podniosła się z niewygodnej kanapy, na której spała wraz z przyjaciółką.
-Która godzina?
-Wczesna- odparł od razu beznamiętnym głosem. Zamrugała i spojrzała na niego marszcząc lekko brwi. 
-Kurcze- mruknęła rozglądając się po pomieszczeniu, dopiero zauważyła, że nie jest w swoim małym, błękitnym pokoju, w domu, który wynajmowała z "siostrą".- Myślałam, że to tylko sen.- W odpowiedzi zaśmiał się cicho, z goryczą i znalazł przy niej bezszelestnie.- Miałeś mi opowiedzieć po co tu jestem- przypomniała.
-Nie przy niej- odpowiedział od razu i dłonią wskazał śpiącą mulatkę.  W milczeniu pokiwała głową i pociągnęła go na górę, by zamknąć za nimi drzwi od swojego pokoju, który mimo upływu czasu nic się nie zmienił. 
-W takim razie mów teraz.- Usiadła przy biurku i obserwowała chłopaka ze spokojem.
-Jestem najsłabszym ogniwem- zaczął z kpiną.- Lockwood tak stwierdził, a twoi kochani przyjaciele go słuchają więc możesz być pewna, że jak tylko zaczną polowanie na pierwotnych pójdę na pierwszy ogień- poinformował dziewczynę. Mimo rozbawienia wymalowanego na twarzy brązowe oczy były całkowicie poważne.- Przypomnij mi, dlaczego nie chcesz bym go zabił?
-Jeśli chcesz się wpasować nie możesz zabijać, Kol- mruknęła karcąco.
-Tak, pewnie. Lepiej, żeby to mnie zabili- zauważył.
-Do tego nie dopuścimy.- Oboje usłyszeli głos, melodyjny, lecz spokojny i oboje doskonale wiedzieli do kogo należy, pomimo że nikogo nie widzieli.
-Witaj, Katherine.- Rudowłosa przywitała się z łobuzerskim uśmiechem, podczas gdy Kol podniósł się z łóżka i otworzył okno podkreślając tym samym, że rozmowa zakończona.
-Jeszcze w piżamie, Alison?- odparła szatynka od razu. Forbes spojrzała na gościa z lekkim uśmiechem. Dziewczyna była średniego wzrostu, włosy, ciemne i kręcone po raz pierwszy odkąd ją znała spięte były w wysoką kitkę, a oczy, duże i brązowe podkreślone czarną kredką, miała na sobie szare, obcisłe spodnie, tego samego koloru kurtkę oraz niesamowicie niebieską bluzkę, na której widok oczy dziewczyny nazwanej "Alison" zaświeciły się z radości, by zaraz zabłysł w nich gniew.
-Cholerna złodziejka!- krzyknęła rzucając się na gościa, który zwinnie zrobił unik.
-Wyluzuj.- Wampirzyca roześmiała się cicho, doskonale przewidziała jej zamiary.
~
   -Mówiłeś, że dokąd jadę, Kol?- spytała,  głos zadrżał nieznacznie od powstrzymywanego chichotu.
-Do Paryża, Caroline- powtórzył cierpliwie.- Od dziś jesteś Alison Pierce, przyrodnia siostra Katherine- dodał. Tym razem już nie powstrzymywała chichotu, przytuliwszy się do chłopaka roześmiała się w głos.
-Jakoś tego nie widzę i to wcale nie przez charakter, Katherine- stwierdziła uspokoiwszy się.
-W takim razie przez co? 
-Nie lubię ucie...- wyjaśniła.
-To nie jest ucieczka, tłumaczyłem ci już- przerwał jej gwałtownie.- Jedziesz by odzyskać siebie, poznać się na nowo i zrozumieć, że naprawdę go kochasz.
-Kogo?- spytała zaskoczona.
-Wsiadaj już, Ali- odprawił ją bez odpowiedzi.
~
Siedziała leniwie na śnieżnobiałej pościeli w swoim małym, błękitnym pokoju. Wraz z Katherine wykupiły dom w Paryżu i bawiły się razem całkiem nieźle. Gdy dostosowała się do tego, że nie ma żadnych zasad polubiła "siostrę".  Przymknęła oczy rozczesując poplątane, dopiero co wysuszone, rude włosy, gdy znienacka przemyślenia przerwane zostały przez głośne trzaśnięcie drzwiami.
-Alison.- W pomieszczeniu pojawiła się szatynka w dłoni dzierżąc niesamowicie drogą, klasyczną gitarę. Miała na sobie czarne rurki i fioletową koszulkę z głębokim dekoltem.- Koncert zaczyna się za chwilę, jesteś gotowa?
-Już, już- wymamrotała niechętnie. Wstała z łóżka i podeszła do lustra, podziwiała swoje odbicie. Kilka minut wcześniej założyła ciemne spodnie oraz agresywnie zieloną koszulkę, więc teraz włożywszy glany i czarną kurtkę z ćwiekami była gotowa do wyjścia.- W drogę Kathy.- Zaśmiała się widząc niechętny wyraz twarzy sobowtóra. 
    Wieczór był długi i męczący, jednak zapamiętała tylko jedno. Na scenie pojawiły się nie tylko one, lecz także mężczyzna, brązowowłosy, o wysportowanej sylwetce, młodej twarzy i znajomym uśmiechu. Patrząc na nie śpiewał piosenkę, której wtedy nauczyła się na pamięć, lecz najbardziej trafiło w nią zakończenie i zdjęcia, które pojawiły się na wielkim ekranie nad sceną, zdjęcia Niklausa... przygryzła wargę nucąc cicho wraz z wykonawcą.
Czy mi to kiedyś wybaczysz?
Działałem tak nieporadnie. 
Czy to dla Ciebie coś znaczy 
Że kocham Cię jak Irlandię? 

A Ty się temu nie dziwisz, 
Wiesz dobrze, co byłoby dalej, 
Jak byśmy byli szczęśliwi, 
Gdybym nie kochał Cię wcale, Cię wcale.
 *


Gdy zszedł ze sceny już czekała na schodach, a gdy objął ją mocno i przyciągnął do siebie uśmiechnęła się delikatnie. Nawet nie wiedziała, że tak bardzo za nim tęskniła, za swoim prywatnym bohaterem!
-Dobry wieczór, Caroline- witając się obdarzył ją zawadiackim uśmiechem.
-Witaj znów, Kol- odpowiedziała pocałowawszy go w policzek.- Wybacz, teraz my- dodała. Wchodząc na scenę puściła mu oko.
Ty masz mnie za głupią dzikuskę
Lecz choć cały świat zwiedziłeś, zjeździłeś wzdłuż i w szerz 
I mądry jesteś tak, że aż słów podziwu brak 
Dlaczego powiedz mi tak mało wiesz ? 
Mało wiesz..

Na lądzie gdy rozglądasz się lądując 
Chcesz wszystko mieć na własność nawet głaz 
A ja wiem, że ten głaz ma także duszę, imię ma i zaklęty w sobie czas. 
Ty myślisz, że są ludźmi tylko ludzie, których ludźmi nazywać chce Twój świat 
Lecz jeśli pójdziesz tropem moich braci - dowiesz się największych prawd, najświętszych prawd. 

Czy wiesz czemu wilk tak wyje w księżycową noc i czemu ryś tak zęby szczerzy rad? 
Czy powtórzysz te melodie co z gór płyną? 
Barwy, które kolorowy niesie wiatr. 
Barwy, które kolorowy niesie wiatr. 

Pobiegnij za mną leśnych duktów szlakiem, spróbujmy jagód pełne słońca dni. 
Zanurzmy się w tych skarbach niezmierzonych i choć raz o ich cenach nie mów mi. 
Ulewa jest mą siostrą, strumień bratem, a każdy z żywych stworzeń to mój druh. 
Jesteśmy połączonym z sobą światem, a natura ten krąg życia wprawia w ruch. 
Do chmur każde drzewo się pnie, skąd to wiedzieć masz, skoro ścinasz je. 

To nie tobie ptak się zwierza w księżycową noc, lecz ludziom wszelkich ras i wszelkich wiar. 
Chłonącym te melodie co z gór płyną 
Barwy który kolorowy niesie wiatr 
Możesz zdobyć świat, lecz to będzie tylko świat (tylko świat)
Nie barwy, które niesie wiatr.
**

Śpiewała z promiennym uśmiechem, oczy błyszczały, a towarzysząca jej na scenie Katherine Pierce wprawnie grała na gitarze uśmiechała się także, lecz jej oczy uważnie obserwowały otoczenie, szukała potencjalnej przekąski.


____
Witajcie, na dziś koniec, miało być więcej, ale zdrowie upadło i gorączka nieco mnie rozprasza :( 
Piosenki z tekstu to:
* Kobranocka- "Kocham cię jak Irlandię"
** Edyta Górniak- "Kolorowy wiatr".
Następna notka jeszcze w tym tygodniu :)

4 komentarze:

  1. świetny rozdział ! Wreszcie Katherine ! Życzę Ci dużo weny i czekam z niecierpliwością na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No no no.... podoba mi się to śpiewanie hehe. Fajne piosenki wybrałaś no i co najważniejsze polskie :D I like it. Musze przyznać, że stwierdziłam uzależnienie od twojego bloga więc czekam na nn i zapraszam do mnie na dłuuugo pisany rozdział haha http://milosci-pierwotnych-i-nie-tylko.blogspot.com/2013/05/rozdzia-22-czesc-i.html
    Costa

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka!
    Chciałam cię powiadomić, że zostałaś przeze mnie nominowana do nagrody Liebster Award.
    http://lovetheorginals.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. ZAPRASZAM! http://this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń