wtorek, 16 kwietnia 2013

Prolog

Prolog
     Spokojna noc i rozgwieżdżone niebo. Księżyc w pełni jako jedyny oświetlał mroczne ulice Mystic Falls, lecz z wolna zakrywały go czarne, deszczowe chmury, czarownice, gdyby nie spały, wiedziałyby doskonale, że to zły omen. Łagodną ciszę, która pozwalała odpocząć ludziom po wyczerpującym dniu pełnym pracy, szkoły, polowań na wampiry, planowania śmierci... przerwał ją krzyk, głośny, pełen bólu i rozpaczy. Krzyk należący do młodej wampirzycy, Caroline Forbes. Naga leżała na swoim łóżku, krzyczała, szarpała się i błagała, by prześladowcy odeszli. Tyler Lockwood, wraz z trzema innymi hybrydami, przytrzymywał ją mocno jedną ręką,a drugą drapał i masował jej smukłe, wysportowane ciało. Krzyknęła głośniej, gdy wszedł w nią bez uprzedzenia i jakiegokolwiek przygotowania. Szarpnęła się mocniej jednak zaraz opadła na poduszki, poranione ciało pulsowało boleśnie, tak jak i podbrzusze, lecz największy ból odczuwała w nadgarstkach, kostkach i na szyi, hybrydy uznały, że jest zbyt ruchliwa więc postanowiły związać ją sznurami z werbeną. Rozszlochała się głośno, jedna z lin wylądowała na bladym, zapłakanym policzku tworząc na nim ranę, grubą, wypaloną szramę.
-Tyler!- krzyknęła, w jej głosie pobrzmiewało błaganie. Czarnowłosy chłopak nie reagował, jedynie wbijał się w nią coraz mocniej, a mocne palce zaciskał na jej biodrach.
     Wszystko ustało znienacka. Wszystkie hybrydy jakby przestały oddychać, gdy ich przywódca nieprzytomny zsunął się po ścianie. Zamknęła oczy, nie chciała widzieć już nic, w myślach pełnych bólu, nienawiści oraz żalu błagała o śmierć.
-Rozwiążcie ją.- Głos, drwiący i spokojny brzmiał znajomo, lecz nie mogła powiązać go z twarzą. Westchnęła cicho zadowolona, że parzące liny zniknęły z nadgarstków i  otworzyła zamglone przez łzy oczy.- Wynocha zanim was pozabijam, a tego tam zabierzcie ze sobą.- Brodą wskazał nieprzytomnego Lockwood' a. Podszedł do dziewczyny, nie zwracał na nich największej uwagi. Zadrżała poznając mężczyznę, czyżby spadła z deszczu pod rynnę? Zacisnęła powieki starając się uspokoić oddech, lecz fakt, że przyciągnął ją do siebie delikatnie i otulił cienkim, zakrwawionym kocem w niczym nie pomagał.- Łzy są porażką duszy, Caroline, a za bezwartościowe istnienia nie warto ich wylewać- oznajmił cicho, pocieszająco. Nie obchodziło jej już kim jest, przylgnęła do niego mocno, szukała w nim ratunku i oparcia, wszak był jedynym, który jej pomógł, mimo że z pewnością wiele niezwykłych istot ją usłyszało.- Jesteś silna ,Caroline, pełna blasku i ciepła, pełna miłości.- Z każdym słowem mówił ciszej. Uspokoiwszy się nieco spojrzała na swojego bohatera i wtuliła twarz w jego pierś.
-Dzię...kuję- wyszeptała, głos załamał jej się w połowie słowa jednak z determinacją je powtórzyła, tym razem głośno i wyraźnie.-Dziękuję. 
***
Dziękuję za wszystkie opinie i motywujące mnie komentarze :) Stwierdzam, że będę pisać dwa opowiadania. Na drugim blogu jeszcze dziś pojawi się pierwsza notka, tak to ten dotyczący Kol'a, zapraszam wszystkich : lilanna-tvd.blogspot.com

4 komentarze:

  1. Wow! Czegoś takiego w życiu bym się nie spodziewała. Już czekam na pierwszy rozdział. Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. mmmm...Boski <3
    Pisz szybciutko nexta ;**
    Pozdrawiam Yśka :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest przeeeśiwetny! Tyler - nie cierpię, za to co zrobił. Czkam na nn

    OdpowiedzUsuń
  4. No i to mi się podoba... Ból, cierpienie, rozpacz, gwałt no i bohater ratujący damę z opresji. Super. Co do Tylera nich gnije w piekle hahaha. Czekam na nexta jesteś wspaniała.
    Pozdrawiam Costa z http://milosci-pierwotnych-i-nie-tylko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń