piątek, 28 września 2012

Rozdział 1

Rozdział 1
Miłość jest jedyną siłą, która                                                                                                             Zmienia wrogów w naszych

 Przyjaciół.


Młoda wampirzyca, Caroline Forbes, siedziała na swoim łóżku przygryzając, błyszczącą od pomadki, dolną wargę. Nie spała dziś zbyt dobrze, ale nie dało się tego po niej zauważyć. W dodatku mimo stresu jak zwykle wyglądała idealnie. Ubrana w białe rurki, tego samego koloru koszulkę na cienkie ramiączka oraz dopasowane sandałki na koturnie. Przed wyjściem narzuciła na siebie turkusowy kolor podkreślający oczy i spięła włosy w koński ogon pozostawiając kilka swobodnych pasemek.

- Nie stresuj się Caroline, nic ci nie zrobi chce tylko rozmawiać..-rzuciła do lustra chcąc się pocieszyć i biorąc dopasowaną do stroju torebkę ruszyła w stronę samochodu.
Po chwili będąc już na parkingu należącym do Mystic Grill' a wbiła pełen wahania wzrok w pomalowane na niebiesko paznokcie.
- Nie, nie stchórzysz teraz... - wymruczała do siebie i biorąc torebkę wysiadła z samochodu od razu kierując się w stronę miejsca spotkania.
Weszła do środka idąc do stolika, przy którym siedział już najmłodszy z rodziny Mikaelson. Wampir widząc blondynkę poderwał się szybko z krzesła i z galanterią ucałował jej dłoń udając, że nie zauważa jak ta przewraca oczami.
-Witaj Caroline, pozwoliłem sobie na zamówienie ci kokosowego ciasta i latte, mam nadzieję, że się na mnie nie gniewasz.- Pomógł jej usiąść zaraz potem na powrót zajmując miejsce naprzeciw niej.
-Dzień dobry, Kol- odpowiedziała suchym tonem siedząc sztywno. Obserwowała go nie ufnie nie zwracając uwagi na prawione przez niego komplementy .
-Przejdź wreszcie do sedna- syknęła gdy po upływie kwadransa ciemnowłosy dalej mówił o błahych sprawach.
-Niklaus miał rację mówiąc, że nie jesteś cierpliwa...- stwierdził dalej pogodnym tonem by zaraz potem nieznacznie spoważnieć.- Ja i Becca mamy dosyć nie swojej wojny, a ty, Caroline?
-To moi przyjaciele więc i moja wojna-zauważyła niepewnie. Czy naprawdę byli jej przyjaciółmi? Kazali jej manipulować uczuciami Klausa, nie obchodziło ich, że może przy tym zginąć. Bonnie unikała jej, życie Eleny kręciło się przede wszystkim wokół niej i braci Salvatore, Damon upokarzał gdy tylko znalazł ku temu okazję, a Matt odkąd zerwali był dla niej bardziej bratem niż przyjacielem jednak dawał sobą manipulować.... Był jeszcze Tyler, ale nie była już pewna uczuć co do niego, od dawna go nie było i gdyby nie Klaus... Zacisnęła wargi i chcąc pozbyć się chaosu w głowie potrząsnęła nią.- Coś mi proponujesz, Kol?
Czarnowłosy spoglądał na nią w milczeniu by w końcu przesunąć smukłymi palcami po jej włosach odgarniając przy tym zbłąkane kosmyki z bladych policzków.
-Ja i Rebekah wyjeżdżamy, ona chce byś jechała z nami, a ja nie mam nic przeciwko. Ona cię lubi, a to jest jej bardzo potrzebne...- odpowiedział uśmiechając się na widok zdumienia wampirzycy. Lubi? Ją?
Patrzyła mu w milczeniu w brązowe oczy mając w głowie coraz większy mętlik. Zagryzła dolną wargę przymykając powieki i wciągnęła głośno powietrze. Czy chciała z nimi jechać? Nie była pewna, ale... Zamrugała szybko. Dzisiaj sobota! W poniedziałek mają zginąć... Z drugiej jednak strony Rebekah chciała zabić Elenę.. " Powinnaś uważać Caroline, Elena może wbić ci kołek w plecy", "Barbie, ty zajmiesz się Hybrydą". "Nie ma mowy,Eleno chodzi o twoje życie, my się tym zajmiemy", "(...) uważasz ich za prawdziwych przyjaciół?". Znów potrząsnęła głową, tym razem gwałtowniej tym samym odpędzając nieprzyjemne wspomnienia i wbiła wzrok w rozmówcę.
-Dokąd jedziemy?- spytała z lekkim wahaniem w głosie i nerwowo oblizała pełne wargi. Zajęła się kawałkiem ciasta cały czas zerkając na niego kątem oka, oczekiwała odpowiedzi.
-Nie mogę się zdecydować.- Zamiast pierwotnego odpowiedziała nastolatce jego siostra, która bezszelestnie pojawiła się znikąd od razu dosiadając do ich stolika.- Może ty coś zaproponuj Caroline.- Blondynka spojrzała na młodszą dziewczynę uśmiechając się do niej nieśmiałych, sympatycznym uśmiechem co spotkało się ze zdziwieniem błękitnookiej, w końcu siostra Klausa zawsze miała do niej jakieś 'ale'.
-Chiny... albo Hiszpania?- wysunęła dwie niepewne propozycję. Rozluźniła się widząc jak rodzeństwo spogląda na nią uśmiechając się lekko.
-Chiny-stwierdził od razu Kol i zamówił sobie kawę.- To kiedy wyjeżdżamy?
Córka szeryf Forbes nie była zbyt przekonana czy powinna im zdradzać plany swoich "przyjaciół", z drugiej jednak strony... Chcieli ich zabić tylko dla tego, że są rodzeństwem Klausa!- Musimy się wynieść przed 18 w poniedziałek, wtedy chcą was zaatakować..- wyjawiła im cicho.
-Pierwszy samolot jest w poniedziałek o 12:30- mruknęła pierwotna szybko sprawdzając godziny odlotów w telefonie.- No nic, zacznijmy od nowa- wyciągnęła dłoń w jej stronę przedstawiając się.- Rebekah Mikaelson.
Druga z dziewczyn obdarzyła ją ciepłym spojrzeniem i uścisnęła lekko podaną rękę.- Miło mi, Caroline Forbes..- obie spojrzały na chłopaka, który obserwował je roześmianymi oczami.
-Kol Mikaelson- rzucił w ich stronę uśmiechnięty chłopak.- Myślę, że powinniśmy się już rozejść, musimy się spakować, a poza tym nie mogą nas zobaczyć razem. Weźcie obie najpotrzebniejsze rzeczy, resztę załatwimy na miejscu. Rebekah dokumenty?
-Mam odebrać je jutro wieczorem- stwierdziła dziewczyna spokojnie wstając.- Było miło, ale masz rację braciszku.
-No tak...- błękitnooka podniosła się leniwie. Wspólnie opuścili Mystic Grill zaraz potem jednak każdy zniknął w wybranym przez siebie kierunku. Jak powiedział Kol, nikt nie mógł zobaczyć ich razem.


*
Hej. Co myślicie o opowiadaniu?  Postaram się dodać Rozdział 2 w niedzielę, niestety nic nie obiecuję.

2 komentarze:

  1. Wyjadą? Ale tak bez pożegnania? Podoba mi sie, wolałabym, żeby było dziś,a nie w niedziele... ;/
    Pozdrowienia z Kalisza, Lila.

    OdpowiedzUsuń
  2. http://this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń