niedziela, 7 października 2012

Rozdział 5

 Rozdział 5
Czasami trzeba usiąść obok
I czyjąś dłoń zamknąć
W swojej dłoni, wtedy
Nawet łzy będą smakować jak
Szczęście.
     Siedziały z Rebekah w salonie przeglądając zdjęcia na laptopie gdy zaniepokojony Pierwotny wpadł do pomieszczenia. Prawie w tym samym czasie skierowały na niego zaintrygowane spojrzenia,a on opadł ciężko na fotel krzywiący się przy tym lekko.
-Widziałem przed chwilą Easter- wyjaśnił przeczesując palcami ciemne, przydługie włosy.
- Cholera- mruknęła Forbes wstając. Z zamyśleniem wymalowanym na twarzy przechadzała się po pokoju nerwowym krokiem wyłamując przy tym palce. Dlaczego ta wiedźma musiała zjawić się akurat w Szanghaju?! Chciała tylko odpocząć od nie ich wojny... To tak wiele? W geście rezygnacji zacisnęła dłonie w pięści opadając na kanapę.
-Chcieliśmy spokoju!- z zaciśniętych warg wyrwał się krótki, zrozpaczony jęk. Kol od razu objął mocno dziewczynę samemu z wolna się uspokajając i czując potrzebę pocieszenia nastolatki zaczął głaskać ją po włosach.
- Wszystko jest w porządku...- mruknął jakby do siebie i wymienił spojrzenia z siostrą. Widząc jej zaniepokojenie szybko podjął decyzję.- Wyjeżdżamy do Seulu.
-Tak! Fantastyczne miasto-dziewczyny spojrzały na siebie i wymuszając uśmiechy udały entuzjazm.
# Pół roku później.#
    Uśmiechnięty Kol przedstawiał "siostrom" swoją dziewczynę. Czarnowłosa, pięćset letnia wampirzyca uśmiechała się do nich delikatnie, a jej soczyście zielone oczy błyszczały podekscytowaniem oraz szczęściem. Ubrana w granatową sukienkę przed kolana idealnie pasowała do Kol'a stojącego przy niej w czarnych spodniach i rozpiętej do połowy koszuli w kolorze nocnego nieba.
-Miło mi, wiele o was słyszałam- oznajmiła ciepłym, melodyjnym tonem wtulając się lekko w ramie partnera.  Forbes przez ułamek sekundy przyglądała się dziewczynie nieufnie by zaraz jej twarz rozjaśnił serdeczny uśmiech.
-Nam także jest miło, Nelly- za milczącym przyzwolenie Rebeki odpowiedziała dziewczynie i do czterech szklanek z grubego szkła nalała whisky.
# Pół roku później.#
- Nell! Widziałaś gdzieś moje buty?- Caroline szykowała się do wyjścia na spotkanie z młodym, koreańskim czarownikiem. Ciekawa jego magii zgodziła się na wyjście dzisiejszego wieczora. Krzątała się po garderobie szukając błękitnych szpilek pasujących do czarnych, połyskliwych leginsów i tuniki w kolorze bezchmurnego nieba.
- Tutaj są- rozbawiona czarnowłosa zdjęła je z górnej półki,a Forbes od razu je założyła.
-Dzięki- rzuciła z uśmiechem. Stojąc przed lustrem zrobiła  sobie dopasowany makijaż, a blond włosy spięła w pozornie niedbały kok pozostawiając przy tym luzem kilka kosmyków .
   Spoglądała w lustro i podziwiając swoje odbicie posyłała mu smutny uśmiech, Czy wiedza była warta tej "randki"? Przygryzła dolną wargę i aż podskoczyła słysząc dzwoniący telefon, " Diamentowy kolczyk" rozbrzmiał w całym pomieszczeniu.
-Mama...- przeczytała bezgłośnie napis na ekranie komórki.- Słucham?- odebrała.
-Tęsknie za tobą...- słysząc męski głos do krwi przygryzła dolną wargę czując jak jej stęsknione serce przyspiesza.
-Tyler?- spytała niepewnie,a jej głos załamał się nieznacznie.
-Kocham cię, Caroline- rozłączył się. Dziewczyna pozwoliła by telefon wyślizgnął się jej z dłoni, z cichym trzaskiem opadając na drewnianą podłogę. Ugryzła się w język, a po jej pomalowanych delikatnie policzkach popłynęły kryształowe łzy wraz z makijażem skapując na dywan. Nawet nie próbowała ich zetrzeć, podnosząc telefon wysłała sms' a do Soo.
" Przepraszam, dziś nie mogę. Pojawiły się problemy rodzinne, Caroline."
 Zrzuciła buty i wyszła z garderoby idąc do swojej sypialni. Zamknęła drzwi kładąc komórkę na półce z książkami. Z cichym szlochem opadła na łóżko zwijając się w kłębek. Wybuchnęła głośniejszym płaczem nie wiedzieć czemu zadowolona, że zamknęła drzwi na klucz.
  Jej na wpół martwe serce rozrywał ból tęsknoty jednak po pewnym czasie zmęczenie spowodowało, że płacz zmienił się w rozdzierający szloch. Stojący za drzwiami Kol zapukał cicho lecz nie słysząc żadnego odzewu z jej strony stał dalej na korytarzu. 
   Zmartwienie malowało się na twarzy chłopaka gdy sięgał po swoją komórkę, podjął decyzję i nie zamierzał jej zmieniać....
____
Obiecałam więc jest przed czasem gdyż planuję dodać dziś jeszcze jedną xd... nie zawsze jednak będę dotrzymywać obietnic. Możliwe, że notka obiecana na środę ukaże się dopiero w piątek, wiecie, siła wyższa... Czekam na wasze opinie. 
Pozdrawiam, Kelly.

3 komentarze:

  1. Świetnie piszesz. Czekam na więcej. W poprzednim rozdziale spodobała mi się scena między Caroline a Kol'em.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny.. Choć końcówka smutna, ale pisz dalej.Czekam...

    OdpowiedzUsuń
  3. smutne cudo. Nie bylo wczoraj jeszcze jednej notki, rozumiem,ze nastepna w srode lub piatek? Czekam z niecierpliwoscia. Lilka.

    OdpowiedzUsuń