niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 14

Rozdział 14
Życie jest krajobrazem,
Wiele się w nim zmienia.
Dziś jesteśmy razem,
A jutro zostaną wspomnienia.

   Blondynka siedziała w rezydencji Mikaelsonów, palcami nerwowo wystukiwała rytm na stoliku, gdzie stały cztery kubki z wystygłą kawą. Spojrzała na matkę, która okryła jej drżące ze zdenerwowania ramiona czarnym kocem pachnącym Kolem. Przymknęła oczy wtulając nos w materiał i otuliła się nim mocniej. 
-Tęsknie za nimi- mruknęła do rodzicielki, która siedziała przy niej obserwując ją z uwagą. Uchyliła powieki wyczuwając, że jej "przyjaciele" przybyli. Matt i Jeremy usiedli koło niej na sofie, Elena z braćmi Salvatore zajęła drugą kanapę, Bonnie z Tylerem oparli się o mebel koło nich, a przybyły jako ostatni, koreański czarownik, przyjaciel Kola, Soo stał przy oknie obserwując wszystkich.
-Ile mamy czasu?- Zaczęła cicho Elena, patrzyła na nią ze smutkiem i poczuciem winy, które Caroline wyczuwając w niej nie omieszkała się skomentować. 
-Maczaliście w tym palce?- spytała ją lodowatym tonem.
-Nie. Przecież śmierć Klausa to i nasza śmierć- zauważyła brązowowłosa z urazą.
-Klaus to, wy tamto- warknęła rozzłoszczona.- Zawsze jak nie ty to Klaus, a Easther zabić chce wszystkie wampiry, nie tylko was. Ona zabije własne dzieci! Ale ty nie potrafisz tego zrozumieć, wielka Elena jak zwykle w centrum!
-To nie tak, Caroline- zaprotestowała łamiącym się głosem.- Wszyscy cię kochamy i dlatego chcemy pomóc, wiemy, że zaprzyjaźniłaś się z Kolem i Rebekah.- Dziewczyna słysząc zapewnienie o miłości zacisnęła zęby i wbiła w nią wzrok.
-W istocie, kochacie mnie niezwykle mocno. Na tyle, by wyjść z mojego domu, ponieważ przebywa w nim wasz, nie mój, wróg, na tyle mocno, by jedna z przyjaciółek użalała się nad sobą raniąc wszystkich innych, a druga kocha mnie jeszcze bardziej, sypia z moim chłopakiem i mnie śmie nazywać dziwką- zauważyła z niesmakiem. Podniosła się zostawiając koc na sofie, przechadzała się po salonie nerwowym krokiem.- Lecz nie czas na to, mamy większy problem, Eleno. Czy ktoś wie jak skontaktować się z Elijah?- Zatrzymała się patrząc na nich z wyczekiwaniem, jednak wszyscy milczeli.- A z Katherine?- spytała znów, była nieco zawiedziona, choć wiedziała, że Elijah raczej nie kontaktuje się z wszystkimi jak leci. Damon podniósł się z ociąganiem i wręczył jej swoją komórkę.
-Trzymaj, Barbie. Często dzwoni więc zapisałem jej numer, żeby wiedzieć, że mam nie odbierać- oznajmił z niechęcią.
-W jakim celu?- Gilbert zareagowała od razu, podnosząc nieco głos poderwała się z kanapy.
-Jakieś pierdoły z pewnością. Katherine, jak to Katherine- odpowiedział ze znużeniem. Przesunęła wzrokiem po niedawnych połączeniach i wybrała jeden z numerów, który wyglądał znajomo, w dodatku Salvatore podpisał go zimna suka. 
-Halo?- Dziewczęcy,  przepełniony kpiną głos rozbrzmiał po pierwszym sygnale.- Damon?- spytała znów, gdy blondynka milczała zbierając myśli.
-Petrova? Mówi Forbes- odpowiedziała po chwili. Ruszyła schodami na górę, do pokoju Klausa, który mężczyzna kazał wyciszyć "zaprzyjaźnionej" wiedźmie.
-Dobrze, że dzwonisz, Barbie. Mamy problem- odparła tamta od razu.
-Zdaję sobie z tego sprawę. Wiesz może jak skontaktować się z Elijah?- zagadnęła zaciskając mocno powieki, wręcz modliła się, by kobieta potwierdziła. Przez moment milczały, a potem usłyszała ciche poruszenie, jakby przekazywano komuś telefon.
-Witaj, Caroline.- Cichy, spokojny głos mężczyzny wywołał w niej nagłą ulgę, przez którą nogi ugięły się pod nią, opadła na zaścielone łoże hybrydy i uśmiechnęła smutno wdychając jego perfumy.
-Jak dobrze, że jesteś cały. Co planujesz?
-Wezmę Soo i coś wymyślimy- odparł ze spokojem.
-Soo już tu jest, przyjedźcie, pomożemy- zaproponowała z nadzieją.
-Ale Katherine i Klaus...
-Gdy go uwolnimy niech przestanie uciekać, Klaus to Klaus,  porozmawiam z nim... Z resztą będzie jej winny życie.- Mężczyzna przez chwilę milczał, by potem powiadomić ją, że niedługo będą i rozłączyć się. Zanotowała sobie numer Petrovy w swojej komórce i zeszła na dół gdzie oddała Damonowi telefon.- Dzięki- mruknęła chłodno i usiadła na kolanach Donovana w zamyśleniu kiwając głową.
(***)
   Nie minęły dwie godziny, a  w rezydencji Mikaelsonów dołączyli do nich Alaric, wyjątkowo trzeźwy, Meredith, przyjechała prosto z pracy oraz Katherine z Elijah. Nie zwracając uwagi na zirytowane prychnięcia Lockwood' a przytuliła się mocno do pierwotnego.
-Powinienem zadzwonić- mruknął obejmując blondynkę.
-Powinieneś- potwierdziła. Nie chciała mu prawić kazać, cieszyła się, że jest bezpieczny, więc odsunęła się i skinieniem głowy powitała jego towarzyszkę.
   Z pomocą Jeremy' ego przyniosła krzesła z jadalni, aby wszyscy mogli usiąść, a w tym samym czasie Liz wraz z Katherine zasłoniła okna w salonie. Caroline usiadła na jednym z krzeseł trzymając w dłoni notatnik oraz długopis, by po chwili spisać imiona wszystkich obecnych, w nagłówku z kpiącym uśmiechem napisała Posiedzenie pierwsze-dzień pierwszy, czwartek. 
-Sądzę, że Lockwood powinien zająć się hybrydami, ufają mu- zaczęła Pierce i otworzyła usta by mówić dalej jednak przerwał jej starszy Salvatore.
-Zwolnij, skarbie- warknął ostrzegawczo.- Skąd pewność, że hybrydy mają z tym coś wspólnego?
-Byłem tam- zauważył suchym tonem pierwotny, a po jego twarzy przemknął grymas.- Mam dla ciebie złą wiadomość, Caroline.
-Tak?
-Nelly nie żyje- mruknął ciszej. Spojrzał na nią łagodnie czekając na jej reakcję, nigdy nie wiedział jak w danej chwili zareaguje, była zmienna, zaskakująca i to właśnie kochał w niej jego brat.
-Jak...?- spytała, z trudem przełknęła ślinę.
-Rozszarpała ją jednak z hybryd, na rozkaz mojej matki- odpowiedział.
***
Jeszcze kilka rozdziałów i koniec moi drodzy! Rozdział miał być znacznie dłuższy jednak stwierdziłam, że zamiast kazać wam czekać nie wiadomo ile na kontynuację  i odbicie Pierwotnych opiszę to razem w środę lub czwartek ^^. Zapraszam do komentowania Głosowanie, na forum http://serialifani.e-fora.pl/ oraz drugiego bloga ouat-by-kelly.blogspot.com

3 komentarze:

  1. Mam nadzieję,że nowa część dziś <3 podoba mi się nie tylko treść,ale i długość :) Easther? Nigdy nie lubiłam baby,zginie może? Wybacz,że dawno nie komentowałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj natknęłam się na Twojego bloga i uważam, że jest świetny! Czekam na NN ;D

    Zapraszam też do siebie:
    http://klaroline-od-nienawisci-do-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń